Krew na rękach dzieci To nie do pomyślenia, że dzieci potrafią być tak okrutne i złe, by posunąć się do najgorszej zbrodni. A jednak historia zna takie przypadki. Dwóch 10-latków z Anglii uprowadziło i brutalnie zabiło 2-letniego chłopczyka. 11-letni Nathaniel Abraham zastrzelił przypadkowego przechodnia, a Santre Sanchez Gayle jest najmłodszym na świecie płatnym mordercą.Co popchnęło dzieci do tych tragicznych zbrodni? Czy miały świadomość, że pozbawiają kogoś życia? A może myślały, że nic złego nie robią?
Poznaj szokujące historie dzieci, które na swoim młodym, niedoświadczonym sumieniu mają cudze życie, a na drobnych dłoniach ludzką krew.
Barry Dale Loukaitis
2 lutego 1996 roku 14-letni Barry Dale Loukaitis przyszedł do szkoły w niecodziennym ubraniu. Chłopak przebrał się za rewolwerowca z dzikiego zachodu. Miał na sobie kapelusz i czarny prochowiec. Stylizacja była bardzo prawdziwa, bo młody chłopak miał przy sobie strzelbę i dwa pistolety ojca, które bynajmniej nie były atrapami.
Nagle, podczas lekcji matematyki, chłopiec postanowił odegrać sceny niczym z westernu. Wstał i strzelił do dwóch uczniów, a później do interweniującego nauczyciela. Wszyscy zginęli na miejscu. Dwóch innych uczniów zostało rannych.
Strzały usłyszał trener z siłowni, Jon Lane, który natychmiast wbiegł do klasy. Barry trzymał na muszce swoich kolegów. Z pistoletem przystawionym do głów ofiar, chciał opuścić mury szkoły. Wtedy Lane zgłosił się na ochotnika. Zaproponował, że to on może zostać jego więźniem. Barry się zgodził. Gdy tylko uzbrojony bandyta zbliżył się do trenera, ten szybkim i zdecydowanym ruchem wytrącił mu broń z ręki i obezwładnił, przyciskając do ziemi do czasu przyjazdu policji.
W czerwcu 1996 roku sąd rozpoczął proces młodego zamachowca. Biegli psychiatrzy uznali, że chłopak dokładnie zaplanował całą strzelaninę, czerpiąc pomysły z teledysku piosenki "Jeremy" zespołu Prear Jam, książki "Rage" Stephena Kinga i filmu "Urodzeni mordercy". Ponadto chłopak żywił nienawiść do szkoły, bo był poniżany przez rówieśników. Jeden z nich miał się nawet na niego wysikać. Barry miał z tego powodu depresję.
24 września 1997 roku Loukaitis został skazany za trzy morderstwa, usiłowanie zabójstwa i porwanie. Dostał dwa dożywocia oraz 205 lat więzienia, bez możliwości warunkowego zwolnienia. Wyrok odsiaduje w jednym z waszyngtońskich więzień. Sąd Apelacyjny stale odmawia mu prawa do ponownego procesu.
Nathaniel Abraham
Nathaniel Abraham od małego lubił krwawe filmy i mroczne opowieści. Kiedyś nawet zwierzył się swoim znajomym, że chce kogoś zabić. Była tylko jedna przeszkoda: 11-latek nie miał broni. Spędził wiele dni na kombinowaniu, skąd wziąć pistolet. W końcu udało się, ukradł broń i postanowił ziścić swoje marzenie.
29 października 1997 roku zaczaił się pod sklepem w Pontiac (USA). Poczekał na odpowiednią chwilę i wycelował prosto w głowę przypadkowej ofiary. Strzelił tylko raz. To jednak wystarczyło, by zabić 18-letniego mężczyznę.
Młody morderca szybko wpadł w ręce policji. Śledczy i ława przysięgłych była zdruzgotana zdemoralizowanym 11-latkiem. Pierwszy raz w historii USA podjęli decyzję, że dziecko będzie odpowiadać karnie tak jak dorosły. Abrahamowi groziło nawet dożywocie.
Proces był długi i burzliwy. W końcu ustalono, że Nathaniel Abraham w więzieniu będzie przebywał do ukończenia 21. roku życia. Później dostanie drugą szansę. Młodzieniec jednak szybko ją zmarnował. Mimo że po wyjściu zza krat udało mu się pójść na studia i nagrać płytę hip-hopową, to nie minęło półtora roku, gdy znów trafił za więzienne mury. Tym razem za handel narkotykami.
Robert Thompson i Jon Venables
2-letni James Bulger 12 lutego 1993 roku wraz ze swoją matką pojechał na zakupy do jednego z centrów handlowych w Liverpoolu (Wielka Brytania). Malec trzymał się blisko matki. W pewnym momencie do Jamesa podeszło dwóch 10-letnich chłopców. Tego dnia uciekli ze szkoły. Błąkali się po sklepie i kradli słodycze. W ich młodych główkach zrodził się jednak potworny plan.
Wykorzystali nieuwagę matki malca. Wzięli go za rączkę i wyprowadzili na zewnątrz. Poszli w kierunku torów kolejowych, oddalonych o kilka kilometrów dalej. Tam krwawo rozprawili się z malcem.
Położyli go na torach i czekali na nadjeżdżający pociąg. 2-latek nie chciał jednak spokojnie leżeć, więc Robert i Jon rzucali w niego cegłami i tłukli żelaznym prętem, by nie wstawał. Gdy usłyszeli pociąg, ukryli się w zaroślach. Mały James zginął na miejscu.
Wkrótce natrafiono na jego zwłoki. Dzięki nagraniu z monitoringu, po tygodniu odnaleziono sprawców. 10-latkowie stanęli przed sądem i byli sądzeni jak dorośli. Przyznali się do winy. Wydanie wyroku nie było łatwe. Ława przysięgłych debatowała przez kilka dni. W końcu ogłosili werdykt - chłopcy są winni porwania i zabójstwa.
Największy problem był jednak z ustaleniem wysokości kary. Sędzia Michael Morland powiedział, że 10-latkowie mają trafić do więzienia na "bardzo wiele lat, aż do momentu, gdy będzie można stwierdzić, że zostali zresocjalizowani". Dopiero później sprecyzował, że ma to być minimum osiem lat.
Młodzieńcy wyszli na wolność w 2001 roku. Dostali nową tożsamość i szansę na normalne życie.
Jasmine Richardson
Zakochane nastolatki są skłonne do wielu głupstw w imię miłości. To, co zrobiła Jasmine Richardson, budzi jednak zgrozę! 23 kwietnia 2006 roku w Medicine Hat (Kanada) doszło do makabrycznej zbrodni. W piwnicy jednego z domów znaleziono ciała dwóch osób. 48-letnia Debra zginęła od kilkunastu pchnięć kuchennym nożem. Ciało jej 42-letniego męża Marca było równie ciężko poranione. To nie był koniec. Na górze leżał ich martwy 8-leni syn Jakub.
W domu brakowało jednak córki małżeństwa - 12-letniej Jasmine. Początkowo myślano, że również padła ofiarą psychopaty. Domysły te jednak szybko zostały rozwiane. Dwa dni później aresztowano 12-latkę i jej 23-letniego chłopaka, Jeremiego Allena Steinke.
Ich zeznania zszokowały śledczych. Para uskarżała się, że rodzice nie pozwalali się im spotykać. Plan, by zabić ich zrodził się w głowach młodych ludzi po obejrzeniu filmu "Urodzeni mordercy", opowiadającego historię kochanków-morderców. Obydwoje uznali, że jest to najbardziej romantyczna historia miłosna wszech czasów.
Kanadyjskie prawo nie przewiduje karania nieletnich, jak dorosłych, nawet w szczególnych przypadkach. Jasmine została winną trzech morderstw i dostała największy możliwy wymiar kary, 10 lat więzienia. Wcześniej jednak została poddana 4-letniemu leczeniu w szpitalu psychiatrycznym. Jej ukochany został skazany na potrójne dożywocie z możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po odsiedzeniu 25 lat za kratkami.
Dawid J. z Sulikowa
Niestety, tragiczne zbrodnie dokonane przez tak młode osoby zdarzają się również w Polsce. Wystarczy wspomnieć jedną z najbardziej wstrząsających spraw z ostatnich lat. 14-letni Dawid J. z Sulikowa (woj. zachodniopomorskie) zgwałcił, a potem udusił swoją koleżankę.
13-letnia Sylwia była jego sąsiadką. Znali się od dziecka. Dwa dni przez końcem roku szkolnego 2006/2007 obydwoje wracali z lekcji. Gdy byli zaledwie kilkaset metrów od domu, Dawid J. zaciągnął dziewczynkę w pole rzepaku. Chciał z nią współżyć, ale ona się opierała. Brutalny 14-latek zgwałcił ją, a później udusił. Ciało przysypał ziemią i poszedł do domu. Zwłoki następnego dnia odnalazł szukający zaginionej Sylwii strażak.
Chłopak początkowo nie przyznawał się do winy. Obciążyły go jednak badania DNA. 14-latek dostał najwyższy dla młodocianych przestępców wyrok - pobyt w zakładzie poprawczym do 21. roku życia. Jest najmłodszym w Europie mordercą na tle seksualnym.
Santre Sanchez Gayle Santre Sanchez Gayle jest najmłodszym w historii Anglii płatnym mordercą. Wystarczyło zaledwie 200 funtów, by przekonać 15-latka do popełnienia zbrodni, którą surowo odpokutuje.
W marcowy wieczór 2010 roku nastolatek zamordował Gulistan Subasi. Zrobił to na zlecenie jej byłego chłopka, z którym dziewczyna zerwała kilka tygodni wcześniej.
Gayle wziął dubeltówkę i pojechał do mieszkania, w którym przebywała jego ofiara. Młoda kobieta właśnie wyprawiała przyjęcie dla swojego synka. Otworzyła drzwi i zobaczyła uzbrojonego chłopaka w kapturze. Bandyta szybko oddał strzał i uciekł. Martwą kobietę na schodach znalazła jej matka.
Mimo że zdarzenie zarejestrowała kamera z monitoringu, to nie od razu udało się złapać mordercę. 15-latek jednak sam zwrócił na siebie uwagę policji. Bezmyślnie zaczął chwalić się swoim znajomym, tym co zrobił. Za zabójstwo dostał dożywocie.
Michael Hernandez
To jedno z najokrutniejszych dzieci-morderców. Sędziowie nie mieli wobec niego litości, tak, jak on nie miał jej dla przyjaciela, z którym od najmłodszych lat się kolegował. 14-latek z w Miami (USA ) zwabił Jaime Rodrigo Gough'a do szkolnej łazienki. Obiecywał, że chce mu pokazać coś ciekawego, ale nie może zobaczyć tego żaden nauczyciel.
Gdy byli w toalecie, Michael wyciągnął nóż i dźgnął 42 razy Jaime'go. Potem zdjął rękawiczki, zaciągnął ciało na sedes i zaczął zmywać krew. W pewnej chwili w drzwiach łazienki pojawił się przypadkowy uczeń. Gdy zobaczył plamy krwi, natychmiast pobiegł poinformować ochroniarza. Hernandez uciekł i schował się w jednej z sal.
W końcu policja odnalazła młodego nożownika. 14-latek przyznał się do winy. Jego morderczą naturę potwierdziły zapiski w pamiętniku, który prowadził. Hernandez ze szczegółami opisywał tam swoje marzenia i plany zabijania znajomych ze szkoły i bliskich z rodziny.
Nastolatek mimo młodego wieku dostał karę dożywocia we wrześniu 2008 roku. Sędziowie uznali, że powinien on być na zawsze odizolowany od społeczeństwa, dlatego nie będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie.
Josh Phillips
3 listopada 1998 roku w Jacksonville na Florydzie (USA) zaginęła 8-letnia Maddie Clifton. Podejrzenie zabójstwa dziewczynki padły na sąsiada Larrego Grishama. Mężczyzna był w przeszłości karany za przestępstwa seksualne. Badanie wariografem oraz mocne alibi zmyły wszystkie podejrzenia. Dziewczynki jednak nie odnaleziono.
Makabrycznego okrycia dokonano dopiero kilka dni po zakończeniu intensywnych poszukiwań zaginionej. Matka Josha Phillipsa, Melisa, sprzątając łóżko wodne swojego syna zauważyła, że w środku są zwłoki dziewczynki. Natychmiast wezwała policję.
14-latek został aresztowany jeszcze tego samego dnia w szkole. Podczas rozpraw ze względu na bezpieczeństwo był izolowany od reszty uczestników procesu. Philips zeznawał, że zabił 8-letnią dziewczynkę kijem baseballowym. Zrobił to ze strachu przed ojcem. Bał się, że gdy zobaczy ich razem, będzie się na niego złościł.
Na Florydzie za morderstwo pierwszego stopnia można dostać nawet wyrok kary śmierci. Uniknął jej, gdyż nie można zasądzać egzekucji w przypadku dzieci. Młody morderca usłyszał wyrok dożywocia, bez możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz